wtorek, 1 grudnia 2015

Podsumowanie 3 miesięcznej akcji ''Zapuśćmy się jesiennie'' **EFEKT WOW!**



                        Witajcie, czas na podsumowanie akcji u Włosynaemigracji.
Nawet nie wiem, kiedy minęły te trzy miesiące. Na początku akcji bardzo ciekawa byłam efektu. Jestem miło zaskoczona. Nigdy bym się nie spodziewała takiego dużego (jak dla mnie) przyrostu włosów.
Teraz o tym, co stosowałam w celu przyspieszenia porostu,



Wrzesień
- cały miesiąc 3x dziennie zażywałam tabletki z drożdżami.
 przyrost: 2cm


Październik
- cały miesiąc2x dziennie zażywałam suplement diety Optima.
- nakładałam olejek rycynowy na skalp 2x w tygodniu.
 przyrost: +/- 2cm

Listopad
- przerwa w zażywaniu suplementów
- 3 tygodnie stosowałam wcierkę Jantar
- i nie wiem, czy można to doliczyć, ale niech już będzie, pod koniec miesiąca zaczęłam pić drożdże.
przyrost: +/- 2cm

Końcowa ilość uzyskanych w akcji centymetrów: około 6 cm
 
 
Wybaczcie mi zdjęcie po prawej. Zdjęcie robione wieczorem przy sztucznym świetle. Też włosy nie są pierwszej świeżości zaraz po zrobieniu zdjęcia nałożyłam olej kokosowy, by podciąć włosy. Czas najwyższy w końcu minęły 3 miesiące i trzeba było podciąć co nieco. Poszły 2 cm :)
 Ciekawa jestem, jak poszło reszcie dziewczyn. Pozdrawiam :))




PS. Mam nadzieje, że od stycznia znów zrobimy jakąś akcje zorganizowaną :)


niedziela, 22 listopada 2015

Jantar- efekty po trzech tygodniach stosowania.


W końcu wpadła w moje ręce wysławiona wcierka Jantar. Skusiłam się na nią nie tylko po to, by przyśpieszyć wzrost włosów, ale też po to, by pozbyć się problemu wypadania włosów. Od porodu włosy leciały mi garściami. Wcierka wszystko zmieniła.

Jestem w szoku, że już po trzech tygodniach stosowania widać efekty.

Włosy dalej wypadają, ale już nie w takiej ilości jak przed zastosowaniem wcierki.

Pojawiło się dużo babyhair. . Zwłaszcza na zakolach. Jeszcze trochę i zrobi mi się grzywka (a ostatnio zastanawiałam się, czy nie ściąć grzywy) :D
  
 
Przyrosty po 3 tygodniach wyniósł 1 cm. Bardzo dobry wynik jak dla mnie.

Na pewno powrócę do tej wcierki. W grudniu zaczynam kuracje od nowa.

Muszę też podciąć już końce, bo powoli się rozdwajają, ale to już po zakończeniu akcji zapuśćmy się jesiennie u wlosynaemigracji. Tak więc ''czesze się'' że dzięki wcierce trochę podgoniłam z zapuszczaniem. Z mniejszym bólem serca będę je podcinać :)

niedziela, 1 listopada 2015

Zapuścmy się jesiennie./ Podsumowanie października




Pora na podsumowanie października. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało. Czas przy małym dziecku leci nieubłaganie.

Pielęgnacja:
-zaczynając od szamponu wciąż używałam ten sam dla dzieci marki Klorane. (Włosy myłam co drugi/trzeci dzień).

- następnie odżywka Garnier z olejkiem awokado i masłem shea.

-maska raz w tygodniu La luxe ARGAN+KERATIN- dostępna w biedronce.

-olejowałam włosy zawsze przed myciem, czyli co dwa/trzy dni. Olej nakładam na całą noc.
Olej kokosowy plus rycynowy. Przy okazji wykonywałam masaż głowy.

-cały miesiąc zażywałam też suplement diety Optima na włosy i paznokcie. Dziennie dwie tabletki wedle zaleceń producenta.

Teraz co do centymetrów. Nie jestem pewna czy mierzę dobre pasmo, ponieważ przefarbowałam ombre.  Mniej więcej urosły 2cm.
Dla porównania wstawiam foto.





czwartek, 29 października 2015

5 kroków do zadbanych końcówek





Rozdwajające się końce są zmorą nie jednej z nas. Włosy się puszą, są ''powyginane'' w każdą stronę. Nie raz za wszelką cenę chcemy mieć długie włosy omijając nożyczki szerokim łukiem, ale nawet długie włosy ze zniszczonymi końcami wyglądają naprawdę źle. Sama do niedawna nie przykładałam zbytniej wagi do tego, jak wyglądają moje włosy wystarczyło mi, że są w miarę długie.


PO PIERWSZE- cięcie.
Od tego trzeba zacząć by móc cieszyć się zdrowymi lśniącymi włosami. Nic nie naprawi rozdwojonego włosia żadne szampony, odżywki itp. Dlatego, jeśli masz zniszczone końce podetnij je, nawet jeśli wymagają drastycznego cięcia.




PO DRUGIE- nawilżenie.
Musimy zadbać o odpowiednie nawilżenie włosów. Suche włosy s a bardziej narażone na zniszczenia. Najlepiej używaj odżywek, mask nawilżających (z olejami). Np. odżywka z Garniera z olejkiem z awokado i masłem shea.


PO TRZECIE- zabezpieczanie końców.
Zawsze po wysuszeniu włosów zabezpiecz końce serum bądź olejkiem. Ja używam olejku kokosowego. Wystarczy jedna kropla i już jest super ochrona.

PO CZWARTE- czesanie włosów.
Ważny jest dobór odpowiedniego ''czesadła''. Szczotki, które są zakończone kuleczkami, są absolutnie zakazane!W te kuleczki wplątuje się włos i przy okazji czesania włosy wyrywane i łamane są żywcem.
Osobiście używam Tangle Teezer'a- polecam :)). Ważne jest też to, jak rozczesujemy włosy. Zaczynamy od końców i stopniowo idziemy ku górze.
Najlepiej czesać włosy po wyschnięciu:)


PO PIĄTE-spinamy włosy do snu.
Włosy upinamy w koka na czubku głowy bądź warkocza. Są wtedy mniej narażone na zniszczenia.


W ten sposób postępuje z moimi włoskami i już 2 miesiąc ciesze się zdrowymi końcami:)
A wy jak dbacie o swoje końcówki?

wtorek, 27 października 2015

Cięcie nie będzie już potrzebne!

Ostatnio dużo rozmyślałam nad zafarbowaniem włosów. Właściwie nie włosów a końcówki z pozostałościami po ombre. Wraz ze wzrostem włosów coraz gorzej wyglądało to ombre.Zdjecie
Było nie równe i miałam ogromne parcie na to, by się go pozbyć. W planach miałam podcinanie włosów co 2 miesiące, żeby mieć naturalki na całej długości. Jednak musiałoby upłynąć trochę czasu i przy okazji polecieć trochę cm z długości. Ostatni raz podcinałam włosy 2 miesiące temu i nie mam ani jednego rozdwojonego włoska. Aż żal byłoby je ścinać tylko po to, żeby pozbyć się blond końców. Na szczęście do zafarbowania pchnęła mnie siostra. Wcześniej sama o tym myślałam, ale bałam się, że źle dobiorę farbę a tym bardziej że zniszczę sobie włosy. Na szczęście wybrałam dobry odcień i wyszło to fajnie. Od zafarbowania wymyłam włosy 3 razy. Wyglądają one tak:




Loki są pozostałością po wczorajszym kręceniu prosownicą. Oczywiście zabezpieczone sprayem termoochronnym!

Włosy tuż po zafarbowaniu prezentowały się następująco:
Wyszły idealnie moim zdaniem, a co najlepsze dłuuugo nie zobaczą nożyczek.(Póki się nie po rozdwajają).

Farbę kupiłam we Francji, ale w Polsce też jest pewnie dostępna:





wtorek, 20 października 2015

Moje olejowanie włosów / EFEKTY

Kiedyś zastanawiałam się, jaki sens jest olejować włosy. Przecież będą się dodatkowo przetłuszczać. Jednak skusiłam się. Kilka lat temu wylałam na głowę pól butelki olejku rycynowego i zadowolona poszłam spać. Chodziłam wtedy jeszcze do technikum. Specjalnie nastawiłam budzik na 6:30, bo czekało mnie mycie włosów. Włosy dosłownie skleiły się w jeden kołtun i już wtedy wiedziałam, że na 8 na pewno się nie wyrobie. Próbowałam dokładnie zmyć rycynę z włosów, jednak był to nie lada wyczyn. I tu skończyła się moja jakże krótka przygoda olejowania włosów.

Teraz znów od jakiś 2 miesięcy powróciłam do rycyny. Ale jestem mądrzejsza o blogi włosomaniaczek. Wzięłam się za to bardziej świadomie. Do rycyny dodaje olej kokosowy. Moje proporcje to jedna łyżeczka oleju kokosowego i jedna rycynowego.To mi starczy na skalp i włosy.
Raz na jakiś czas zamiast oleju kokosowego używam balsamu do włosów. Ja mam balsam IKAROV nie jestem pewna czy w Polsce go znajdziecie. Nie ważne jaki balsam ważne, żeby na 1 miejscu w składzie miał wodę. Wtedy fajnie nawilży nam włosy. Jak wiadomo nawilżanie to jedna z ważniejszych rzeczy w pielęgnacji. Suche włosy są bardziej narażone na złamania.
Jak nakładam balsam? Biorę około 2 łyżki stołowe balsamu, do tego dodaje pół łyżeczki olejku rycynowego. Taką mieszankę, jak i standardowe oleje nakładam co dwa czasami trzy dni zawsze na noc.

Po dwóch miesiącach olejowania włosy znacznie odżyły. Foto robione wieczorem z fleszem. Mam nadzieje, że następne foto (przy podsumowaniu października) uda się zrobić w słoneczku. Na razie pogoda nie dopisuje.  (Włosy były wymyte Kloranem, odżywka z Garniera i  suszone chłodnym nawiewem)

poniedziałek, 12 października 2015

Recenzja. GK Hair Global Keratin, Color Protect, Szampon nawilżający chroniący kolor.

Dzisiaj przychodzę do was z szamponem GK Hair Global Keratin.





Ma za zadanie:
- oczyszczać i delikatnie nawilżać włosy i skórę głowy,
- odżywiać i chronić włosy przed utratą koloru,


 Dodatkowo:
- wzmocniony Juvexinem (działa na włosach naprawiając je i zapewniając długoterminowe odżywienie i zabezpieczenie)
 -nie zawiera parabenu, siarczanu i glutenu.
Zastosowanie: włosy farbowane, suche i normalne.


Skład:
Water  (Aqua), Sodium  (C14-16)  Olefin Sulfonate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Methyl Gluceth-20,
Disodium Cocoamphodiacetate, Glycol Distearate, Polyquaternium-7,
Polyquaternium-10, Linoleamidopropyl   PG-DimoniumChloride   Phosphate   Dimethicone,
 Fragrance  (Parfum), Guar Hydroxypropyltrimonium  Chloride, PEG-150  Pentaerythrityl  Tetrastearate,  Citric  Acid,
Aloe   Barbadensis   Leaf   Juice,   Panthenol   (Provitamin   B5),   Disodium   EDTA,
 Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, PEG-6  capric/caprylic  glycerides, 
Quaternium  95,  Propanediol,  Keratin(Juvexin),  Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal,
Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde,
Limonen.


Można go nabyć w salonach fryzjerskich lub przez internet. Ja kupiłam go w salonie po wykonaniu rzekomego zabiegu keratynowego prostowania.Więcej KLIK

Szampon jest wydajny myślę, że dzięki konsystencji, bo nie jest zbyt gęsta i wystarczy niewielka ilość, żeby umyć głowę.

Fajnie nawilża włosy. Co do odbudowy to za bardzo się nie sprawdził, bo 2 miesiące po podcięciu miałam po rozdwajane końcówki.
Mam go już kilka miesięcy jednak nie używam go co mycie, ponieważ na co dzień używam szamponu dla dzieci.

Fajnie oczyszcza skórę głowy przepięknie pachnie. Żałuje, że nie mogę wam pokazać.
Co do trzymania koloru na włosach to zbytnio nic nie mogę powiedzieć na ten temat, bo włosy mam naturalnego koloru jedynie na końcach mam ombre.

Czy kupiłabym go jeszcze raz? Pewnie! Jeśli byłby tańszy. Ze względu na zapach- po prostu ubóstwiam!

Cena - 99zł


niedziela, 11 października 2015

Chwilowo na fali.


Poza wiosną  jesień jest moją ulubioną pogodą ze względu na szeroką gamę barw, jakie mnie otaczają. Wydaje mi się, że dla włosów jesień jest równie atrakcyjna. Lato już nie bardzo, ponieważ przez wysokie temperatury nasze włosy narażone są na uszkodzenia, chyba że odpowiednio je zabezpieczymy. Zima również im nie sprzyja, ponieważ zazwyczaj omijamy czapki szerokim łukiem. Dlatego zabezpieczenie włosów to jedna z najważniejszych rytuałów, by mieć piękne, zdrowe włosy.

Dzisiaj wyjątkowo pozwoliłam sobie na szaleństwo. Zakręciłam włosy przy użyciu ciepła. A raczej ''zafalowałam''.


   Po dzisiejszym wybryku już prawie na 100% jestem pewna, że moje włosy idą w kierunku nisko porowatości. Z fali już powoli zrobiły się proste włosy, ale na sesji jeszcze dały radę.







Jak widać na załączonym obrazku mam na szyi komin. Uwielbiam wszelkie kominy, chustki i szaliki. Jest to nieco uciążliwe dla rozpuszczonych włosów. Ponieważ ocierając się o szalik, włosy się kołtunią. Jednak zazwyczaj Tangle Teezer świetnie się tu sprawdza.

Wiem, zgrzeszyłam, bo użyłam lokówki, ale raz na ruski rok nic się im nie stanie:)Zwłaszcza że wyrządziłam im mniejsze zło, bo użyłam wcześniej sprayu ochronnego dla wysokich temperatur.
Mimo to moje włoski- obiecuję wam, że odpokutuję przy następnym nakładaniu olejków. Zrobię o 5 minut dłuższy masaż skalpu haha :)

sobota, 10 października 2015

Coś na porost i nie tylko.

W życiu każdej kobiety kiedyś nadchodzi moment, w którym chciałaby zmienić wygląd swoich włosów. Patrząc na aktorki w telewizji czy w reklamach często zastanawiamy się, jak one to robią, że ich włosy są takie lśniące i zdrowe. Musimy pamiętać, że nad ich włosami pracuje kilka osób. Po to by wyglądały jak najlepiej. Niekiedy co ujęcie muszą poprawić niesforny kosmyk.

Często nad tym się nie zastanawiamy i bierzemy sprawy w swoje ręce, sięgając po farbę do włosów.

By zaoszczędzić czas i pieniądze wykonywujemy zabieg farbowania w domu. Nie chodzi mi o to, że jest to coś złego, aczkolwiek małodoświadczone osoby robią to nie umiejętnie, przy okazji paląc sobie włosy. Sama też tak robiłam. Kiedyś w ciągu tygodnia potrafiłam codziennie wylać na głowę rozjaśniacz, ponieważ marzył mi się platynowy blond a przy okazji chciałam, aby moje włosy rosły i, rosły i rosły...

Efekt spalonych włosów chyba każda z nas zna. Końce się wykruszają, przez co mamy wrażenie, że stoją w miejscu.

Do jak najlepszej kondycji i wyglądu włosów trzeba jednak podejść zupełnie inaczej. Najlepiej nie farbować włosów a jak już to wybrać się do profesjonalisty. Ja zadecydowałam, że chciałabym w końcu zobaczyć, jak wyglądam w swoim naturalnym kolorze. Odstawiłam wszelkie farby i już w wysokim stopniu zmieniła się kondycja moich włosów. W końcu zaczęły rosnąć! Nie łamią się na końcach i są bardzo przyjemne w dotyku.

Jak już udało się odzyskać witalność czupryny to teraz pytanie, jak przyśpieszyć ich porost? Przecież zawsze marzyły mi się długie ścięte w szpic włosy.



Gdy zaczęłam zagłębiać się w tajnikach włosomanii natknęłam się na rade by nałożyć sobie na skalp wyciśnięty sok z cebuli. Stosując taką wcierkę raz w tygodniu, włosy miały być lśniące, miały rosnąć jak oszalałe i nie wypadać.- Tak też zrobiłam. Jednak mam z tym nie miłe wspomnienia. Nałożyłam sok na skalp, założyłam czepek, ręcznik i miałam tak siedzieć do godziny. Jednak już po 10 minutach nie mogłam wytrzymać przez ten smród. Suma sumarum po 30 minutach poszłam zmyć owy eliksir na porost.

Moje mycie wyglądało tak OMO, miałam nadzieje, że pozbędę się przykrego zapachu. Niestety to nic nie dało, powtórzyłam więc czynność. Wtedy było już trochę lepiej, ale niestety zapach dalej się utrzymywał. I tak było przez dwa dni. (Przez te dwa dni też myłam włosy) Jak się domyślacie, do tej metody już nie wrócę.

Kolejny sposób na szybszy porost. Tu już mogę śmiało stwierdzić, że się sprawdza. Jest to kolejna wcierka z oliwą z oliwek, imbir w proszku i pieprz cayenne. Stosując taką wcierkę minimum raz w tygodniu, włosy urosły mi trochę ponad 2 cm.

Przy okazji nakładania wcierki masowałam skalp przez jakieś 5 minut. Pomijając fakt, że robię to też gdy myję włosy.
Przez ostatni miesiąc brałam też drożdże w tabletkach. Myślę, że w pewnym stopniu również przyczyniły się do wzrostu.



 
Kolejnym gadżetem, tak gadżetem na porost  jest laserowy grzebień do włosów. Ostatnio oglądając tv, napotkałam się na ów wynalazek.



Działanie HairMax Laser Comb® wykorzystuje fakt trójfazowego wzrostu włosów, stymulując go na każdym etapie.
  1. Podczas I fazy – anegenu – HairMax Laser Comb® wpływa na żywy korzeń, dodając włosowi energii i odżywienia do dalszego wzrostu. Odwraca proces miniaturyzacji poprzez pobudzenie pęcherzyka i produkcję żywych komórek w cebulkach włosa. Powoduje wzrost przepływu krwi w naczyniach włosowatych, dostarczając większą liczbę składników odżywczych do żywych komórek w cebulkach włosów.
  2. Podczas II fazy przejściowej – catagenu – HairMax Laser Comb® pobudza korzeń, aby na jego miejscu wyrósł nowy i zdrowy włos.
  3. Podczas III fazy – telogenu – czyli spoczynku, korzeń się osłabia, włosy przestają rosnąć i w konsekwencji następuje ich utrata. HairMax Laser Comb® pomaga w stymulowaniu ponownego wzrostu włosa.
(źródło:http://hairmax.net.pl)




Ciekawe czy daje efekty. Może któraś z was wie coś więcej na ten temat?

czwartek, 8 października 2015

Gęstość- przekleństwo.





Jeszcze do nie dawna tak myślałam. Nie lubiłam swoich włosów bo zwyczajnie było ich za dużo. Z zazdrością patrzyłam na kuce dziewczyn które wraz z długością były coraz cieńsze w obwodzie. Raz idąc ulicą widziałam dziewczynę uczesaną w wysokiego kuca z końcówek włosów miała zaplecionego warkocza wyglądało to pięknie i strasznie jej zazdrościłam. Co najlepsze warkoczyk nie był związany gumką wydaje mi się, że lakier do włosów trzymał je w ryzach.


Moje włosy od dzieciństwa  grzeszyły gęstością. Zawsze jak trafiałam na krzesło fryzjerskie słychać było zachwyty ''jakie gęste włosy''. Obce kobiety łapały moje włosy w kitkę, ugniatały i nadziwić się nie mogły. Wraz z wiekiem jednak wszystko się zmieniło. Nigdy nie lubiłam swoich gęstych włosów to dlaczego nie miałabym ich wycieniować? I stało się. Cieniowanie, farbowanie od czerni po blondy rudości ba nawet raz miałam niebieskie końcówki. W końcu moje włosy się wykruszyły przez co przerzedziły i tu osiągnęłam pełnię szczęścia- wtedy takie miałam myślenie.

Zdjęcie z przed 5 lat (twarz nie wyjściowa więc oszczędzę wam tego widoku):)


Wtedy modne cieniowanie-połowa włosów ścieniowana i zostawione wołające o pomstę końce.

Teraz zmieniłam myślenie o 180' zagłębiając się w włosomaniactwie widzę ile dziewczyn dąży do tego by mieć nie tyle długie a gęste lśniące włosy. Teraz zaczęłam doceniać swoje.

Przez okres ciąży nic nie robiłam z włosami. Nie podcinałam nie farbowałam czasami zdarzyło się wyprostować od wielkiego wyjścia ale jednak codziennie je myłam i suszyłam ciepłym wręcz gorącym powietrzem. Mimo to włosy zgęstniały. Jak wiadomo podczas ciąży zatrzymuje się faza w której włosy wypadają jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Gdy mój synuś miał 3 miesiące dziwiłam się wszystkim świeżo upieczonym mamuśką, że narzekają bo włosy wypadają im garściami. Ja tego u siebie nie zauważyłam. Cieszyłam się, że w pewnym stopni odzyskałam swoją gęstość jaką miałam za młodu.

Jak się domyślacie, sielanka nie trwała zbyt długo. Chwile po moich zachwytach zauważyłam, że podczas mycia tracę włosy garściami. Podłogi musiałam odkurzać 2x dziennie bo wszędzie były moje w włosy. Tłumaczyłam sobie, że to normalne, że każda mamuśka przechodziła przez ten etap ale w pewnym momencie wystraszyłam się, że będę łysa. Teraz już synuś kończy 6 miesięcy i nie wiem czy to zasługa drożdży których łykam ale włosy wypadają w mniejszych ilościach. Zazwyczaj podczas mycia, czy czesania. Jak przejadę ręka po włosach to nie wypadają to nowość bo wcześniej leniłam się jak piesek :)


Mam nadzieję, że moje hormony w końcu się unormują i, że nawet podczas mycia nie będę miała na rękach włosisk.

Mimo nadmiernego wypadania, nie narzekam na gęstość włosów. W porównaniu do tego co miałam rok wcześniej...

 Obwód kucyka wynosi 8,5 cm więc biorąc pod uwagę to jak bardzo maltretowałam włosy przez ostatnie lata to i tak sporo:




Teraz czekać aż włoski urosną. Na chwilę obecną mam je ścięte na prosto.Wcale mi się nie podoba ten efekt z racji tego że wyglądają ciężko. Jednak nie będę już taka głupia żeby poddać się tak radykalnemu cieniowaniu. Jedynie jak już urosną chciałabym je ściąć w szpic.

Teraz pytanie do długowłosych (o ile znajdzie się taka czytająca)

Jakie długie zapuścić włosy żeby później podczas nadawania im kształtu w szpic nie stracić radykalnie na długości? Dodam, że chciałabym by koniec szpica sięgał do pępka.

środa, 7 października 2015

Niekończący się cykl zapuszczania włosów./ Zapuścmy się jesiennie.

Dopadło i mnie. Właściwie dopadło mnie już dawno. Bo od zawsze chciałam mieć długie włosy którymi wszyscy by się zachwycali. Od zawsze również dążę do tego by je zapuścić. Niemalże do września wychodziło to z marnymi skutkami ale czas to zmienić. Można przyjąć że wrześień 2015 okazał się przełomowym momentem kiedy to świadomie zaczęłam zapuszczać włosy. Właściwie jest to początek drogi ale w końcu jestem świadoma tego do jakiej kondycji włosów chce dojść i jak się za to odpowiednio zabrać.



Blog sam  w sobie pewnie by nie powstał. Jednak zdecydowałam się założyć go by wytrwać ''w biegu o piękne włosy'' oraz z nadzieją, że mogę dołączyć do akcji ''Zapuśćmy się jesiennie' KLIK. Będąc w ciąży uczestniczyłam na forum przez całe 9 miesięcy dostałam tam mega wsparcie  :) jak to mówią, w kupie siła:D.
Dlatego miło było by dołączyć do wspólnego zapuszczania:) Wiem, mam miesięczne opóźnienie tzn chodzi o zapisy do grupy jednak sama też zaczęłam od września więc mam nadzieje, że nie będzie problemu.

Na początku chciałabym wam pokazać powód zmiany mojego myślenia jeśli chodzi o pielęgnacje włosów.Całej MWH nie będę wam opisywać w tym momencie bo jeszcze na to za wcześnie. Jak osiągne swój cel wtedy opisze całe życie moich nieszczęsnych włosów :)
W lipcu 2014 zaszłam w ciąże. Ostatni raz kiedy cokolwiek robiłam z włosami był to sierpień 2014. Zdecydowałam się na ombre bo jak wiadomo szał na ombre był niemiłosierny:-) Niestety nie mam zdjęcia zaraz po wyjsciu od fryzjera ale mniejsza o to. W sierpniu też wyjechałam do Francji (na stałe) i od tej pory nic nie robiłam z włosami. Załuje, że nawet ich nie podcinałam... Po niemal roku czasu tzn 11 lipca moje włosy wyglądały tragicznie
Tego dnia wybrałam się do fryzjera na keratynowe prostowanie bo miałam nadzieje że obejdzie się bez cięcia i włosy się odbudują. Niestety musiałobyć  cięcie bo miałam dziure na końcach i wyglądało to tragicznie... Trzeba było je wyrównać. Początkowo wyszłam zachwycona. Tzn źle mi było z tym że pozbyłam się troche na długości ale bardziej zależało mi żeby moje włosy wyglądały ładnie i zdrowo.
Niżej zdjęcie po wykonaniu zabiegu prostowania keratyną i cięcia.
Za zabieg zapłaciłam nie małe pieniądze ale cieszyłam się z efektu. Jednak nie trwało to długo. Miałam efektem cieszyć się niemal 3 miesiące zwłaszcza że wcisnęły mi szampon za
25 euro tymczasem nacieszyłam się przez około 3 tygodnie. Po tym czasie włosy wyglądały tak

Nie tego oczekiwałam. Poczułam się oszukana. Za zabieg zapłaciłam 130 euro plus za odrzywkę. Za te pieniądze mogłabym zainwestować w masę kosmetyków którymi mogłabym pielęgnować włosiska. Napisałam do nich ze skargą że nie tego oczekiwałam. Na co dostałam odpowiedź, że nie zrobiono mi zabiegu globalnego tylko jakiś inny cokolwiek to znaczy. I, że jak chcę prawdziwą keratynę to dostanę zniżke na zabieg za który zapłacę 90euro. Pff ręcę opadły... nie miałam sił już im odpisywać i w tym właśnie momencie postanowiłam wziąć się za PRAWDZIWĄ pielęgnacje moich włosów.
Wraz z przypływem września postanowiłam zmierzyć pasmo włosów i zaczęłam intensywne zapuszczanie.
Zakupiłam paczkę tabletek z drożdżami łykałam 3 tabletki codziennie, olejowałam włosy (wtedy oliwą z oliwek) co mycie włosów czyli 2x w tygodniu bo włosy myję zazwyczaj 3 dnia.
Drogeryjny szampon zamieniłam na szampon dla dzieci (w tym przypadku kradne od synusia:D )
Używam odrzywkę po każdym myciu trzymam ją na włosach przez miń 20minut. Następnie nakładam maskę na włosy na miń 1h..(Maskę nakładam co 2/3 mycie) Zero prostownicy, czasami suszarka ale jak już to tylko z chłodnym nawiewem.

Po miesiącu przyrost włosów wyniósł 2cm.
Jednak dążę do wyrównania końcówek i dałam sobie obciąć mniej więcej 3/4cm.
Wraz z początkiem października troszkę zmieniam pielęgnacje ale to opiszę w kolejnym podsumowaniu miesiąca czyli początkiem listopada:)  Tym czasem tak obecnie wyglądają moje włosy. Zdjęcie robione 1 października.


Włosy zaraz po umyciu suszone były chłodnym nawiewem. I to nie do końca bo zostawiłam lekko wilgotne żeby mój TŻ mi podciął końce później same sobie ''dosychały''. Jak widać na załączonym obrazku zbędny był mi zabieg keratynowego prostowania bo włosy mam proste jak druty. Po prostu wtedy gdy się na to zdecydowałam miałam bardzo zniszczone końce, które były sianowate i strasznie się puszyły. Noi całomiesięczne olejowanie dało takie mega efekty. Teraz dąże do tego by pozbyć się resztek ombre, wtedy będę miała swoje naturalki. :D Nie mogę już się doczekać podsumowania października.


Kosmetyki jakie używałam przez cały wrzesień:
Szampon dla dzieci- KLORANE (jest to francuska firma)
Odżywka do włosów- TIMOTEI  kwiat  jerycha bez parabenów
Olejwonie włosów -Oliwą z oliwek z domieszką imbiru i pieprzem Cayenne
Do zabezpieczania końcówek- Le petit marseillais olejek z arganem i masłem shea
Suplementy- Drożdże w tabletkach
Ściskam!:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka